środa, 9 września 2009

Owca, lisica i wilk

Owca, lisica i wilk


Uciekła owca od chłopa. Idzie i spotyka lisicę. 
Pyta lisica owcę:
- Dokąd cię licho poniosło, kumo? 
A owca jej na to:
- Och, kumo! Byłam w trzodzie u chłopa, ale dłużej tak żyć nie mogę; narobi 
baran głupstw, nabroi, a skrupi się wszystko na owcy! Postanowiłam więc, że 
pójdę sobie, gdzie oczy poniosą.
- Mam taką samą ciężką dolę! - powiedziała lisica. - Zagryzie tchórz kurę, inną 
porwie, a na kogo pada podejrzenie? Na mnie, albo na mego brata lisa. Tylko my 
jesteśmy winni! Nikt inny... Wiesz co, uciekajmy razem!
I ruszyły obie w dalszą drogę.
Szły, szły, aż tu idzie na ich spotkanie wilk samotnik.
- Jak się masz, kumo! - wita się z lisicą, a na owcę nawet nie spojrzy, jakby 
jej w ogóle nie było.
- Dzień dobry! - odpowiada lisica.
- Daleko idziesz?
- Gdzie oczy poniosą, bracie! - westchnęła lisica i opowiedziała wilkowi, jakie 
ma zmartwienie. 
Wysłuchał wilk i też westchnął:
- Ech, kumo! Alboż doczekasz się sprawiedliwości na świecie! Ze mną ta sama 
historia: rozszarpie niedźwiedź cielaka, a wszystkiemu jest winien wilk 
samotnik, nikt inny!... Wiesz co, chodźmy razem!
Idą w trójkę, a wilk, jakby dopiero teraz zauważył owcę, wciąż na nią zerka. 
Wreszcie mówi do niej:
- Hej, owco, przecież ty masz na sobie mój kożuch! 
Łypnął na nią okiem i wyszczerzył zęby. Struchlała owca, nie wie, co powiedzieć, 
mowę jej odjęło.
Usłyszała lisica słowa wilka i wtrąciła się od razu:
- Rzeczywiście to twój kożuch, kumie?
- Pewnie, pewnie, że mój! - wykrzyknął wilk.
Domyśliła się lisica, że wilk chce się rozprawić z owcą sam, a wtedy jej, 
lisicy, nie pozostanie nic innego, tylko samej biec o głodzie dalej. Zapytała 
więc:
- A gotów jesteś na to przysiąc, kumie?
- Jestem gotów, przysięgnę! - od razu wyraził zgodę wilk.
- No to chodźmy! - powiedziała lisica. - Będę świadkiem.
A zauważyła już przedtem, że chłopi zastawili na ścieżce sidła. Podprowadziła 
wilka do tych sideł i mówi:
- O, akurat dobre miejsce. Postaw tu łapę i przysięgnij, że kożuch jest twój, a 
potem go sobie weźmiesz.
Wilk nawet nie spojrzał i uderzył łapą na znak, że niby przysięga.
Jeszcze dobrze, że nie w sidła uderzył, tylko po ziemi! Sidła trzasnęły jednak, 
zgrzytnęły żelaznymi zębiskami i zamknęły się. Szczęściem, nie zacisnęły wilczej 
łapy, bo przepadłoby wilczysko!
Co to za przysięga! Rzucił się przerażony wilk do ucieczki, a lisica i owca też 
nie omieszkały uciec czym prędzej, póki były zdrowe i całe.
Rozejrzały się dokoła - co to? Przyszły z powrotem tam, skąd wyruszyły w drogę.
A owca powiada:
- No, kumo, dziękuję ci za nauczkę! Nabiegałam się do woli, najadłam 
śmiertelnego strachu. Lepiej żyć w trzodzie u chłopa.
- Masz rację! - powiedziała lisica.- Pójdę też do domu, a w razie czego potrafię 
sobie z tchórzem poradzić. Bo a nuż moje futro, podobnie jak twój kożuch, okaże 
się ni stąd ni zowąd cudze.
Widzicie! Dobrą nauczkę dostali wszyscy troje: i lisica, i owca, a nawet wilk!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz